wtorek, 17 października 2017

List do Doroty.

 Wiem, ze przynudzam, ale kliknijcie =>

Pozwole sobie zacytowac ten list, skierowany do Doroty Zawadzkiej,  w calosci.
"Dzień dobry Pani Doroto piszę do Pani, bo chciałbym umieścić to pod postem na temat przemocy psychicznej, ale nie chcę tego napisać oficjalnie pod swoim nazwiskiem.
Jesteśmy "wzorową" rodziną, która krwawi od środka i tylko ściany wiedza co się dzieje. Wzorowa rodzina młodzi, bogaci, firma, dom, majątek, cudowne dzieci....
Pani Doroto chciałabym napisać parę słów do wszystkich kobiet słyszących "jesteś beznadziejna" "jesteś żałosna" "nic w życiu nie osiągnęłaś" "ty gruba ku.. kto by cię chciał" "jesteś zerem" "jesteś wariatka" ,"nie mogę na ciebie patrzeć bo mi się rzyg... chce", "ty idiotko jesteś aż tak głupia" to tylko mały odsetek tego co to jest i czym jest przemoc psychiczna, o wiele bardziej bolesna niż fizyczna, bo siniak i opuchlizna znikają, a słowa przechodzą wskroś przez nas, codziennie zabierając cząstkę naszego uśmiechu, naszej duszy, poczucia wartości i wiary w swoje ja. Najczęściej przemoc psychiczna jest wymierzona w kobiety, które mogą być silniejsze od swoich partnerów, lepiej wykształcone, które odnajdą się w każdym towarzystwie, są dusza towarzystwa i kochają życie, partner z powodu własnych kompleksów, strachu przed byciem postrzeganym jako ten drugi w domu, ze zwykłej zazdrości niszczy w kobiecie wszystko to co na początku w niej kochał, podziwiał, wszystko to co było powodem dlaczego się w niej zakochał, dlaczego właśnie wybrał ją...
Przemoc psychiczna jest najpodlejsza i najtrudniejsza do udowodnienia, bo dzieje się tu i teraz w domu, gdzie nikt nie widzi, nie pozostawia śladu, a znajomi czy sąsiedzi nie widzą -czasem słyszą, ale z reguły jego krzyk "wariatko idź się leczyć" "wariatko niszczysz rodzine" "wariatko ku....". Jeśli kobieta się nie poddaje meteory takich przemocy z czasem zawsze przechodzą w coraz bardziej ostra formę....zakrzywiania rzeczywistości także u dzieci przez agresywnego partnera "mamusia jest chora" "mamusia jest podła" "mamusia nie sprząta -prawda?" "Nie martw się znajdziemy ci nowa mamusie".
Jeśli nadal kobieta pozostaje niezniszczalna na zewnątrz, bo w środku już jest wrakiem, partner uderzy, uderzy raz, drugi, trzeci tak żeby bolało i powie " to twoja wina sprowokowałaś mnie" " to twoja wina bo powiedziałaś mi takie rzeczy".
Jeśli kobieta znajdzie w sobie siłę, pomoc i odważy się pójść na policję, zeznać i rozpocząć sprawę karną, wytrzyma, da radę, to NIGDY, ale to NIGDY nie wolno jej zrobić kroku w tył, NIGDY nie wolno jej się wycofać, NIGDY nie wolno jej uwierzyć , że potwór się zmieni i nie będzie potworem, potwór pozostanie potworem. Może spać miesiąc, dwa, pół roku, ale on nie śpi, on codziennie obserwuje, obmyśla i się szykuje do powrotu...i zawsze wraca, wraca ze zdwojoną siłą i doświadczeniem. Wraca bardziej brutalny i lepiej przygotowany, tym razem nie popełni już błędu, żeby kobieta mogła mieć dowody czy świadków, tym razem zrówna z ziemią wszystko w koło i wszytskich, a z kobietą zrobi porządek.
"No idź znowu na policję, idź wariatko już cię tam znają" "No idź niech cię wyśmieją, że zgłaszasz i cofasz i co znowu chcesz zgłosić" "zabiorę ci dzieci wariatko, bo policja potwierdzi że jesteś nienormalna, która zgłasza i wycofuje, już ci nikt nie uwierzy w twoje bajeczki".
Jeśli pozwolimy wrócić potworowi, pozwolimy się zbliży mu do nas, naszego serca i przez sekundę uwierzymy w to, ze tym razem będzie inaczej, to właśnie wzięłyśmy łopatę i zaczynamy kopać sobie grób....
Moja babcia zawsze mawiała "złe się okociło, złe zdechnie".
Nawet jeśli znowu poczujemy to, co przed całym koszmarem, to tylko pozory.... zło i potwór wróci, tylko tym razem będzie subtelny, "kochanie nie podoba mi się ta koleżanka twoja -ona ma zły wpływ na ciebie" "kochanie twoja matka zle działa na ciebie, nie szanuje cię powinnaś ograniczyć z nia konkat" "kochanie to dla twojego dobra, bo przecież mnie kochasz i wiesz ze chce dla ciebie dobrze", kolejna lopata i kolejna łopata.... bo jeśli mamy się nie kłócić, a przecież on taki cudowny teraz to odsunę się od tej, od tamtej.... dół coraz głębszy, tym razem subtelnie przygotuje się do akcji....
Chcę ostrzec wszystkie kobiety, chcę powiedzieć, ze najważniejsze są dzieci i ich uśmiech!
Bo potwór nigdy się nie zatrzyma....jeśli straszy że zabierze pieniądze, dom, firmę, samochód to niech zabiera! Niech zabiera wszytsko, ale zostanie ci życie, życie twoje i dzieci.
Nie wiem Pani Doroto czy cokolwiek Pani z tego mogłaby wybrać, ale bardzo bardzo chciałabym przekazać coś kobietom takim jaka ja....bo mimo uśmiechu "przecież ma wszytsko co narzeka".
Jesteśmy posypane w środku, jak domek z kart na większym wietrze przestajemy istnieć....zastraszone, zniszczone psychicznie, kompletnie same, a kiedyś pełne życia, uśmiechu z mnóstwem przyjaciół....
Moja walka trwa, ja pozwoliłam powrócić potworowi (był w areszcie, miał zakaz zbliżania się i kontaktowania ze mną) pozwoliłam i ponoszę tego konsekwencje dzień w dzień, dałam się nabrać.
Uwierzyłam, że po eliminacji "złych" przyjaciół, "podłej" matki, że jak będę codziennie podawać gorący dwu daniowy obiad, że jak będę codziennie latała na mopie, ciężko pracowała w naszej firmie, jeśli stworzę "prawdziwy dom" to bedzie jak bajce jak na poczatku....
NIE NIGDY nie będzie już....bo powód zawsze się znajdzie, zawsze do kolejnych wyzwisk. Pani Doroto proszę napisać dłuższy tekst o tego rodzaju przemocy, proszę Panią o to w imieniu swoim i sądzę tysięcy kobiet, które żyją w strachu i wstydzie. Pozdrawiam serdecznie!"
No nie wiem, czy ja dobrze widze? 
Najczęściej przemoc psychiczna jest wymierzona w kobiety, które mogą być silniejsze od swoich partnerów, lepiej wykształcone, które odnajdą się w każdym towarzystwie, są dusza towarzystwa i kochają życie, partner z powodu własnych kompleksów, strachu przed byciem postrzeganym jako ten drugi w domu, ze zwykłej zazdrości niszczy w kobiecie wszystko to co na początku w niej kochał, podziwiał, wszystko to co było powodem dlaczego się w niej zakochał, dlaczego właśnie wybrał ją...
Co wiec taka silniejsza i lepiej wyksztalcona kobieta robi jeszcze w tym zwiazku? Na co czeka? Nie
zdziwilabym sie, gdyby chodzilo o jakas niedoksztalcona matkepolke, calkowicie od meza zalezna, bez najmniejszych widokow na wlasne cztery katy i prace za godziwe wynagrodzenie, choc nawet wtedy.. ale ok, moze sie boi.  Ale silna i lepiej wyksztalcona...? Nie pojmuje, za to od razu nasuwa mi sie refleksja, ze robi to na wlasne zyczenie i widac jeszcze nie jest tak zle, skoro nawet jej nie przyjdzie do glowy, zeby ruszyc dupe i zostawic toksycznego partnera wlasnemu losowi.
Skoro niektore mamuski, w imie ratowania zwiazku, podsuwaja partnerowi wlasne dzieci do uslug seksualnych, inne swietnie odnajduja sie w roli wiecznej ofiary. Lubia o tym opowiadac, uskarzac sie na swoj nielatwy los, ale kiedy juz zdecyduja sie doniesc o wszystkim policji, zaraz skarge wycofuja w nadziei, ze taka nauczka powstrzyma oprawce. Taaa... moze na chwilke. A potem uderzy ze zdwojona sila! W poczuciu bezkarnosci.
Ehhh, niby sama jestem kobieta, ale za niektorymi babami nie nadazam.




116 komentarzy:

  1. Jest w tym wpisie według mnie pewne nawiązanie do poprzedniego. Bo zdarza się tak, co słychać czasem w mediach, że jeśli taka kobieta w końcu odważy się pójść na policję czy do jakiejś instytucji wspierającej w takich sytuacjach to zdarza się, że po drugiej stronie spotyka mur. Policjant/pracownik instytucji nie wie jak ma działać, popełnia błędy, swoim zachowaniem (np. w czasie przesłuchania) powoduje jedynie wycofanie się ofiary. Daleko nam w Polsce do standardów niektórych państw, gdzie ludzie reagują na krzywdę innych, a instytucje powołane do pilnowania porządku działają tak, aby ofiara nie została sama, nie mówiąc już o zwiększaniu jej krzywdy przez nieumiejętne działania.

    Ostatnie zdjęcie bardzo mi się podoba, zwłaszcza mina Miećki, która zdaje się pytać: ,,Gdzie ja jestem?"

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce jest jeszcze kwestia nakazanego przez religie posluszenstwa mezowi i poswiecania sie dla rodziny. Bicie zony przestaje byc czynem karalnym, wiec co dopiero przemoc psychiczna, gdzie nie ma sladow.
      Aaale... to babsko powyzej moze sie przeciez wyprowadzic samo, czy nie?

      Usuń
    2. Powoli robi się jeszcze gorzej, kobieta zostaje sprowadzona do roli przepraszam za porównanie ,,inkubatora". Musi rodzić niezależnie od sytuacji, jak dziecko będzie niepełnosprawne, ,,cudowne" państwo da 4 tysiące nie wiadomo na co, a potem zostawi matkę z dzieckiem, bo tatuś zapewne zwieje niedługo po skończeniu się kasy z tej zapomogi. Do tego naturalne metody prokreacji, zero prezerwatyw, tabletek ,,dzień po" w ekstremalnych sytuacjach. A potem zdziwienie wielkie, że przestępczość rośnie w zakresie zabójstw dzieci. Nie da się tego ogarnąć co dzieje się w mózgach prawicowców ogółem i w Polsce.

      Co stało się na tym drugim zdjęciu, bo sytuacja wygląda ciekawie? :)

      Usuń
    3. Nie no, kasa ma byc dla klechy za pochowanie dziecka, a nie dla chlopa na picie z zalu, wiec na pewno oddali sie juz wczesniej.
      Na drugim zdjeciu nie dzieje sie absolutnie nic, futra leniwie napawaja sie sloncem po wielu chlodnych dniach i zakazie wychodzenia na balkon. :)))

      Usuń
    4. Czasem już nie chce mi się nawet myśleć o polityce. Najgorsze jest z prawicą to, że nigdy nikt z jej szeregów nie zająłby się dzieckiem niepełnosprawnym np. w hospicjum, bo oni nie chcą widzieć tego jakie zło powodują. Nie mówiąc już o tych ohydnych plakatach Ordo Iuris przed szpitalami, ze zdjęciami martwych płodów. Przecież jeśli z okna szpitala zobaczy to jakaś kobieta w ciąży może to doprowadzić nawet do zagrożenia życia jej lub dziecka. Tak samo z dziećmi czy osobami wrażliwymi na takie widoki. Szczerze mówiąc nawet mnie odrzuca to na kilometr, aż strach chodzić pod tym szpitalem.

      O. To dobrze, bo po całej sytuacji i minach zwłaszcza kotów wysnułem wniosek, że coś się działo. :)

      Usuń
    5. Najzabawniejsze jest to, ze prawicowi politycy nie cofaja sie przed wyslaniem zony na skrobanke, kiedy okazuje sie, ze dziecko ma wady genetyczne. Bo tu nie chodzi wcale o ochrone zycia poczetego, oni to maja gleboko w dupie. Chodzi wylacznie o upodlenie i ponizanie kobiet, przed ktorymi ci ukryci homoseksualisci maja stracha.

      Usuń
    6. Lepsze nieco jest to, że kreują się na ,,świętych mężów" a wystarczy jeden dziennikarz z tzw. nosem, by wykazać, że są tacy jak wszyscy, a niektórzy nawet gorsi.

      Usuń
    7. Oni wszyscy, bez wyjatku, sa gorsi. To odpad spoleczny z duzym poparciem kosciola.

      Usuń
    8. W ramach pewnego odskoczenia od tematu popatrzę sobie na Twoje zwierzaki na drugim zdjęciu. Bo szczerze mówiąc napatrzeć się nie mogę. :) Jak łapią te promienie Słońca.

      Usuń
    9. Napawaj sie nimi do woli, jako i one sie napawaja sloncem. :))

      Usuń
  2. Mysle dokladnie jak Ty, tez nie nadazam. Nie wyobrazam sobie zycia z oprawca, z potworem, czego dowodem sa dwa rozwody jakie mam na koncie. Z pierwszego malzenstwa zabralam dziecko i po prostu wyszlam, nie chcialam mieszkania, o ktore wszyscy radzili mi sie sadzic. Zawsze mowilam "niech mu pan buk da i o mnie nie zapomina". Jakos dalam rade, zyje a dzicko nie znalo strachu przed wlasnym ojcem i to bylo dla mnie najwazniejsze.
    Ale zdaje sobie sprawe z faktu, ze kazdy przypadek jest inny, podobnie jak kazdy potwor tez sie rozni od drugiego i rowniez kazda kobieta nie musi byc jak ja. Staram sie nie oceniac, bo po prostu nie znam tych wszystkich innych sytuacji. Znam tylko siebie, wiem na co moge sie zgodzic, a co jest absolutnie niedopuszczalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwi mnie tylko, ze kobieta wyksztalcona, lepiej zarabiajaca i "dusza towarzystwa" nadal pozostaje w tym zwiazku i skarzy sie publicznie na swoj psi los.

      Usuń
    2. Dlatego, ze we własnych oczach jest nikim, tak jak ja.

      Usuń
    3. A ja bylam pewna, ze Ty wprost naprzeciwko, masz wysokie poczucie wlasnej wartosci. No nie wierze!

      Usuń
    4. Absolutnie nie mam poczucia wartości.

      Usuń
    5. Patrz, ja tez nie mam, bo skutecznie zabil je we mnie moj ojciec. A jednak udalo mi sie nie dopuscic do podobnego losu, jak tej kobiety z listu.

      Usuń
  3. Taka przemoc, takie okrucienstwo, tak sponiewierane kobiety znam tylko z literatury, prasy, czy TV. Mysle ze to jest bardziej zlozony problem zeby tak po prostu odejsc. Ten typ mezczyzny wie jaka kobiete wybrac na zone zeby moc tak sie nad nia znecac, on najpierw jest kochajacy, wszystko co zle zaczyna sie powoli, zawsze po takim okrucienstwie czy to psychicznym czy fizycznym, przeprasza, obiecuje ze nigdy wiecej, a ona kocha, sa dzieci, on tez nastawia dzieci przeciwko niej. To tak trudno zrozumiec, przeciez takie historie koncza sie nawet morderstwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nielatwo zrozumiec, bo po pierwsze nic takiego mnie samej nie spotkalo. A nie spotkalo dlatego, ze ja nie pozwolilabym sobie na podobne traktowanie. Jeden probowal, skonczylo sie rozstaniem i nie pomogly zadne obietnice poprawy, bo ja wiedzialam, ze moze byc tylko gorzej.

      Usuń
    2. A ja nie rozumiem, jak można nie odejść i koniec, i kropka.

      Usuń
    3. Mnie tez nigdy nic takiego nie spotkalo i tez uwazam ze odeszlabym od razu i tez tak do niedawna mowilam ze nie rozumiem dlaczego kobiety tkwia w tych strasznych zwiazkach, ale po przeczytaniu nie tylko powiesci ale i publikacji na ten temat widze to inaczej. Ten potwor od samego poczatku wie jaka kobieta nadaje sie na jego ofiare. Co z tego ze wyksztalcona, madra, ladna, kiedy jednoczesnie tak bardzo lagodna i tak dobra ze nawet bedzie potworowi wybaczac, malo ona uwierzy w to co on o niej mowi, ona zacznie widziec ze to jej wina.

      Usuń
    4. No nie wiem, Mari. W przypadku Kulki jej nieodchodzenie warunkuje wiara, slub koscielny i takie tam bzdury. Moze tez presja rodziny czy otoczenia (klechy np). Skoro jej rozum spi, musza budzic sie demony.

      Usuń
  4. To ja Ci to chętnie wyjaśnię.
    Byłam w podobnej sytuacji. Silniejsza, lepiej wykształcona i poddawana przemocy psychicznej. Nie od razu to rozumiałam, że pan małżonek leczy sobie na mnie kompleksy i nosiłam w sobie poczucie winy za rozmaite "przestępstwa", które mi na każdym kroku wytykał. Ale to do czasu, gdy w pewnym momencie się pokapowałam, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi i zobaczyłam małego, żałosnego kutafona we właściwych proporcjach. Wkurwiłam się, zaniosłam pozew do sądu i raz - dwa było po sprawie.
    W tym samym czasie wykształcona i silna Kulka tkwiła w gównie po uszy. gówno było lepiej widoczne gołym okiem, bo małżonek bardziej prymitywny, a i przemoc nie tylko psychiczna. Śmierdziało na całą okolicę, a mimo to utopiła w nim siebie i trójkę dzieci. Nie mogą się z tego wyplątać do dzisiaj. Powód? Bo ona ślubowała, bo grzech, bo co ludzie powiedzą, że o księdzu-półbogu nie wspomnę. oto, którędy chadzają myśli osób wychowanych w religijnej atmosferze. Czy muszę dodawać, że jej znęcający się od 23 lat małżonek jest pierwszy w kościele, a w domu dręczy ofiary, śpiewając po nocach nowenny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze Kulce tak! Jest pobozna idiotka, ktora slubowala, to niech dzwiga ten krzyz, bo ksiunc jej kazal. Jakos nie zal mi takich kobiet, same sa sobie winne.

      Usuń
    2. Mnie też nie żal, podobnie jak zon alkoholików i innych popaprańców. Nie wierzę w syndrom uzależnienia ofiary od kata, bo zanim nastąpiło uzależnienie, to go nie było i można było do niego nie dopuścić.

      Usuń
    3. Dokladnie to przytrafilo sie mnie, wiec pognalam na szczaw, zanim bylo za pozno.

      Usuń
    4. A dlaczego ta Kulka nie wie,że tenże sam Bóg każe szanować drugiego człowieka,miłować go i że to co on robi Kulce to też grzech ciężki?tak tylko pytam bo Kulka chyba nie do końca rozumie tzw.przykazania boże...

      Usuń
    5. Ale klechy Kulce wmawiaja, ze jej obowiazkiem jest nosic ten krzyz, wiec nosi i pewnie dobrze czuje sie w roli cierpietnicy. Moze zostanie swieta?

      Usuń
  5. I żeby było alles klar: ja też za nią od wielu lat nie nadążam. Bo o ile można popełniać samobójstwo na raty w dowolnie wybrany sposób, o tyle skazywać na to własne dzieci - to dla mnie niepojęte. A jeszcze wcześniej - jak można dać sobie zrobić trójkę, mając w domu kogoś takiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiec tym bardziej dobrze jej tak. Dzieci w koncu ten dom opuszcza, a ona w gownie pozostanie i bedzie mogla modlic sie i cierpiec do woli. Ament

      Usuń
    2. I to własnie nie jest takie proste.
      Najstarszy marzył o tym, żeby z tego domu spieprzyć. Zapytany o to, dokąd pojedzie na studia, odpowiedział: "Nigdzie, muszę być w domu, bo inaczej ojciec mamę skończy".
      Odejście dzieci z domu niczego nie załatwia. One już nie są normalne. Znerwicowane, zakompleksione, zdziwaczałe, rozhisteryzowane, agresywne, połamane - ani nie stworzą normalnych rodzin, ani same nie będą umiały normalnie funkcjonować. Z jednej strony ich nie lubię, a moja Letnia wręcz nie znosi - z drugiej rozumiem, że są takie, jakie są z powodu otoczenia. Dlatego uważam, że kobiety, które narażają własne potomstwo na jakikolwiek rodzaj przemocy w imię debilnych celów (a mądrych celów nie ma), to zbrodniarki.

      Usuń
    3. Tak jest. Kulka powinna siedziec za to.

      Usuń
  6. Takie kobiety najczęściej chyba tkwią w tego typu związkach, bo wolą znane zło niż nieznaną wolnosć a poza tym wciąz kochają tych, którzy ich krzywdzą i wszystko wybaczają. Są jak przywiazane do swego pana psy, które nawet kopane i zastraszone już za chwilę liżą mu ręce...Jednak nie oceniam w żaden sposób tych kobiet. Każdy człowiek jest inny, nie wolno go tak po prostu przekreślić, źle ocenić, potępić, stanąc ponad nim, bo nie jest sie w jego skórze, bo nie przezyło sie tego, co on...Pomóc tak - jeśli to możliwe, ale nie oceniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola, przeczytaj powyzej komentarze Frau Be. Ta jej Kulka zalatwila nie tylko siebie, ale i swoje dzieci, wiec nie jest to tylko sprawa maltretowanej zony. Ona zrobila kruywde nie tylko sobie, a jej dzieci dalej to przeniosa na swoje. O ile beda w stanie zalozyc rodzine.
      Nie jest wiec to prywatna sprawa baby-idiotki. Zgodzisz sie?

      Usuń
    2. Nie każdy zyje dla dzieci.Ja, na przykład, nie:)

      Usuń
    3. A mi jest zal tych kobiet, co do Kulki to sie nie wypowiadam, bo nie znam wystarczajaco tej calej historii. Bywa tez tak, prawdziwa historia, ze maz znedzal sie nad zona kiedy dzieci nie bylo a poniewaz mama stawala sie coraz bardziej wystraszona, smutna, chora, a tatus byl wesoly, dzieci odsuwaly sie od matki a lgnely do ojca, ona bala sie odejsc bo on grozil ze i tak ja znajdzie i zamorduje. Koniec byl taki ze w koncu uciekla a dzieci szczesliwe zostaly z tatusiem.

      Usuń
    4. Widzę, że właściwie napisałam komentarz podobny do komentarza Oli. Ale chciałam o czym innym; u nas, niestety, w dalszym ciągu uważa się, że dzieci to nasza prywatna sprawa. Żeby być dokładną, to dodam: oprócz tych poczętych a jeszcze nienarodzonych, bo to - i tu mam ochotę zakląć szpetnie - już sprawa państwowa.

      Usuń
    5. Ale slyszalam, ze w Polsce odbiera sie dzieci rodzinom ubogim, za biede. Natomiast nie slyszalam, zeby sie je chronilo przed przemoca rodzicow. O zarodkach nie wspomne przez litosc, bo musialabym uzywac slow uznanych.

      Usuń
    6. A ja w dalszym ciagu powstrzymam sie od ocen, od pouczania, od mówienia, ja to bym wiedziała, bo jestem mądrzejsza a tamta to idiotka. Nie! Nie oceniajmy abyśmy nie byli oceniani. Nie rzucajmy kamieniem aby i w nas nie rzucano. Każdy z nas ma przecież cos za skórą i nie chciałby aby publika wyżywała sie na nim, linczowała, jak to tłum zwykł zawsze czynić.
      To jest podobnie jak z depresją (a te kobiety w toksycznych zwiazkach często przecież na depresje chorują). Ile razy ci stojący z boku mówią tym chorym na depresję - ogarnij się, otrząśnij, rusz się, co sie tak rozmemłałeś bez sensu, ja też mam problemy a mimo to daje radę, wiec i Ty dasz. Takie teksty działają na depresyjnych strasznie, wtrącając ich w jeszcze gorszą depresję, poczucie gorszosci i winy. Każdy jest odpowiedzialny za swoje zycie i musi je przezyc po swojemu. Nie musi sie to nam podobać. Możemy stac z boku i przetrawiać w sobie tę sytuację, ale nie wolno nam pouczać i stawiać sie ponad.Nie wolno osądzać i ordynować cudownego leku. Bo ten lek nie w każdej sytuacji zadziała tak samo.Bo każdy jest inny...

      Usuń
    7. Olu, ta kobieta sama upublicznila w liscie swoja sytuacje domowa - to raz. A dwa - po co w ogole pisac, ze jest mi zle, skoro nie mam najmniejszego zamiaru niczego w zyciu zmieniac? Albo zwracam sie o pomoc i co najmniej staram cos odmienic, albo milcze i cierpie dalej.

      Usuń
    8. Hmmm...Zdaje się, że każdy z nas odczuwa czasem potrzebę zwierzenia sie. Po prostu w końcu musi cos z siebie wyrzucić, bo zwariuje. I bywa, że takie zwierzenie jest wystarczajacym użyciem wentylu bezpieczeństwa. I to mu wystarcza by nie czuć sie tak strasznie samotnie we własnym świecie. Czasem ma odwagę zrobić to otwarcie a czasem ukrywa sie pod jakimś pseudonimem, bo boi się ujawnienia, reperkusji, itp.Pewnie niektóre kobiety w takiej sytuacji idą do spowiedzi, inne zwierzaja sie przyjaciółce a inne np. na facebooku czy blogu. Ile ludzi, tyle ścieżek i prób poradzenia sobie z cięzarem, który sie od lat w sobie nosi...

      Usuń
    9. Moze i tak jest, jak piszesz. Tylko po co sie zwierzac? Tak sztuka dla sztuki?
      No nie wiem.

      Usuń
    10. A tu na blogach robimy w sumie to samo - to też sztuka dla sztuki? Nie, moim zdaniem to chęć bycia wśród ludzi ze swoimi myslami, a inaczej - zwierzeniami...

      Usuń
    11. Tutaj jestesmy niejako w gronie dlugoletnich znajomych. Sama nie wiem...

      Usuń
    12. Ta kobieta nie tylko się zwierzyła, ale napisała o tym ku przestrodze innych kobiet. Czyli: ja sama nie dałam rady, popełniłam takie błędy. Więc kobieto - siostro, spróbuj ich nie popełnić. Nie wierz potworowi, że się zmieni, bo się nie zmieni. Uważam, że postąpiła słusznie - wiele kobiet, które się wahają, zyska siłę do działania po przeczytaniu tego, co ona tak szczerze opisała. A może i ona sama za jakiś czas tę siłę ponownie odzyska.
      A może to ostatnie wołanie o pomoc.
      Zgadzam się z Olgą Jawor, że nie należy oceniać, bo każdy sam niesie na sobie konsekwencje swoich czynów i decyzji. Nie my w tym piekle żyjemy, nie nam oceniać i mówić, że ja to bym lepiej sobie poradziła. Nie wiesz, jakbyś sobie poradziła, jeśli nie jesteś w jej skórze i dokładnie w jej sytuacji.

      Usuń
    13. Gdybym sama nie przezyla, nie ocenialabym innych. Wiem, ze mozna i nie wolno odpuszczac, a ni dawac sie poniewierac.

      Usuń
  7. Kazda sytuacja jest inna i tez nie oceniam. Nie potrafię powiedziec, ze dobrze im tak, bo nie odchodzą. To bardzo skomplikowane. Szlag trafia, ze dzieci cierpią, ale co zrobić, jesli ktos nie chce pomocy? Znam takie przypadki, niestety:( Ja nie narazilabym dzieci na takie życie! Potem psychika zrujnowana (wiem cos o tym).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby racja, ze kazdy przypadek jest inny, ale to wlasnie w Polsce jest najwiekszy odsetek maltretowanych kobiet i barku reakcji panstwa. A nawet jego cichego przyzwolenia na podobne praktyki. Oraz kosciola, kazacego nosic swoj krzyz.

      Usuń
    2. a skąd wiadomo, że w Polsce najwięcej?
      wiem, że np w Belgii jest b źle pod tym względem
      a kościół tam nie istnieje praktycznie

      Usuń
    3. A policja belgijska tez kaze skarzacym sie zonom dzwigac swoj krzyz, czy jakos pomaga?

      Usuń
  8. no więc temat skomplikowany bardzo, a ja mam do takich tematów stosunek, bo obserwowałam od dziecka pewien chory układ... ale masz rację kobieta silna, wykształcona powinna sobie poradzić...i poradzi ale będzie pokiereszowana i będzie miała traumę do końca życia...jeśli kochała ...oraz nawet nie chce myśleć co robią ojcowie i niestety w konsekwencji też matki swoim dzieciom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ta niewypowiadana glosno w Polsce obawa przed samotnoscia, strach o mienie i mieszkanie. Oraz idiotyczne przekonanie, a moze po prostu wymowka, ze dzieci MUSZA miec ojca.

      Usuń
    2. Nie muszą:p Ja byłam w przemocowych związkach bez dzieci.

      Usuń
    3. Czy czas przeszly ma swiadczyc o tym, ze w koncu zmadrzalas na tyle, zeby z tych zwiazkow na dobre sie uwolnic?

      Usuń
    4. Nie, zawsze szukam facetów uzależnionych bo jest ciekawie.

      Usuń
    5. Wiem, wiem...przynajmniej są to lekarze i jak mnie taki zabije to od razu wypisze akt zgonu:p

      Usuń
    6. Ty, jako doktoryzowana farmaceutka, mozesz podetknas do jedzenia cos szybko i bezbolesnie dzialajacego ;)

      Usuń
    7. DOMESTOS DO KAWY, KRET DO ZUPY:)

      Usuń
    8. Albo inny cyjanek do tortu migdalowego. ;)

      Usuń
  9. Wtedy nie myśli się o dzieciach i o niczym innym poza zadowoleniem oprawcy i utrzymaniem związku, wiem, bo w takich związkach byłam. Zresztą nie żyje się dla dzieci tylko dla siebie.Jestem wykształconą kobietą, mam doktorat, ale mój partner uderzał w te obszary, w których nie czułam sie pewnie. I co z tego, ze jesteś mądra, jak jesteś k... i do tego paskudną. Łatwo innych oceniać, mówić, ja bym odeszła. Kiedyś też odchodziłam. Aż trafiłam na lepszego od siebie, uwielbianego przez wszystkich lekarza, no taki człowiek musi mieć rację!
    Możesz mnie skasować Pantero, trochę mnie poniosło, ale uznaję zasadę, że "tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Repo, wierzyc mi sie nie chce. I to kto? Ty - kobieta naprawde wyzwolona, walczaca aktywistka, moglo by sie wydawac, bardzo samodowartosciowana. Nie wolno pozwalac nikomu soba pomiatac, a juz najmniej facetowi, bo milosc... nie, to na pewno nie byla milosc, z zadnej strony. Nie kocha sie kogos, kto jest dla nas zly. To musialo byc jakies uzaleznienie. Ty wiedzialas, ze on robi Ci wielka krzywde, a jednak dalej w to brnelas.

      Usuń
    2. Trudno mi to tłumaczyć, po prostu nie wszystko jest takie, na jakie wygląda, widzisz. Temat nie jest dla mn

      Usuń
    3. No widzisz, o to mi wlasnie chodzi ze ten potwor tak poprowadzi to psychiczne znecanie sie, ze ta kobieta zaczyna wierzyc w to co on mowi o niej, ze jest nikim i ze to jej wina ze on tak sie rozzloscil.

      Usuń
    4. Repo, ja bylam w podobnej sytuacji. Bylismy juz nawet zareczeni, bardzo faceta kochalam, naprawde. A bylam na tyle mloda i naiwna, ze o malo nie uwierzylam w jego zapewnienia poprawy. Jednak twardo stalam na stanowisku i nie dopuscilam, zeby do mnie wrocil, choc wylam po nocach i bardzo cierpialam.
      Do dzisiaj ani przez chwile nie zalowalam swojej decyzji.

      Usuń
    5. No ale jak mogę stać twardo na stanowisku, że jestem wartościową osobą skoro siebie tak nie widzę?????
      Ja nie byłam w formalnych związkach, więc wystarczyłoby zabrać szczoteczkę do zębów i wio.

      Usuń
    6. Dlatego wlasnie ja zabralam swoja i poszlam sobie, czego nie zaluje.

      Usuń
  10. W Polsce pokutuje przekonanie, że każda kobieta powinna wyjść za mąż i mieć dzieci. Tak postrzegano zawsze rolę kobiety. A co do męża- jest takie przysłowie: "mąż dla kobiety to jak płot wokół domu- może być nieco krzywy, lub trochę połamany, ale ważne by był" i niestety większość kobiet tak jest wychowywana w domu.
    Na prowincji jest bardzo silna presja na dziewczyny, by koniecznie wychodziły za mąż. Dwudziestopięciolatka niezamężna to już "stara panna", o której cichcem mówią, że nikt jej nie chce i dlatego jest sama. Te dziewczyny już są ofiarami przemocy psychicznej. One wiedzą co o nich myśli otoczenie i w nich dojrzewa przekonanie, że są mało warte i do niczego się nie nadają. A potem to już tylko krok do tego by wyjść za mąż ze złudnego przekonania, że ten kto
    raczył nas poślubić jest cudny, mądry , dobry itp. A potem to jeśli trafi dziewczyna na drania to tak się właśnie dzieje - wpierw przemoc psychiczna, potem fizyczna.I, co bardzo bolesne, taka kobieta dobrze wie, że nie znajdzie pomocy we własnej rodzinie, a sprawnie operującej pomocy ze strony władz też nie osiągnie.
    Jesteśmy krajem, w którym wiele małżeństw jest zawieranych tylko dlatego, że
    w sposób zupełnie nieplanowany pojawia się ciąża a ten "wspaniały ogier" jest "porządnym facetem", więc się żeni. A gdyby był naprawdę wartościowy i wspaniały to nie dopuścił by do tej ciąży.
    I dopóki nie będzie rzetelnej edukacji seksualnej i równie rzetelnego przygotowania młodzieży do życia w rodzinie wciąż będzie problem przemocy w rodzinie, niezależnie od tego jak dobrze będą wykształcone nasze kobiety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko nie bedzie rzetelnego przygotowania, ale jest milczace przyzwolenie na przemoc w rodzinie, na gwalty na obcych kobietach. Taka zasrana polsko-katolicka mentalnosc.
      Poza tym cala reszta w punkt! Kobiety wychowuje sie juz na ulegle owieczki o malej samoswiadomosci.

      Usuń
  11. Panterko,taka przemoc w rodzinie miala miejsce w rodzinie mojego wujka.Ciotka miala wpajane od początku,ze to on jest carem,bo pracuje na kolei,bo przecież SAM UTRZYMUJE ZONE I 3 DZIECI... złożona historia,dziadkowie zawsze byli po jego stronie.To byly zamierzchle czasy,sama bylam.dzieckiem,a te różne historie (wcześniejsze)znam z opowiadań rodziców.Oszczędzę opisywania szczegółów różnych sytuacji wolajacych o pomstę do nieba....Ja odkąd bylam świadkiem jednej sceny,ktora rozgrała się przy mnie i mojej Mamie,zapytałam zaszokowana....co ona (ciotka)przy nim jeszcze robi?????....Lata mijaly,dochodzilo do przemocy nie tylko psychicznej ale i fizycznej.Ciotka byla zastraszana,dzwonila w tajemnicy czasami do mojej Mamy i sie żaliła i blagala ,aby czasami to nie wyszlo na jaw,bo "Leszek by mnie zabił...."( to byl furiat)Zalamywalismy ręce.W końcu miarka sie przebrala i 3 lata temu ciotka poszla na policje,wszystko opowiedziała,o calej swojej gehennie.Dzieci,juz dorosle,były swiadkami tych zeznań.Efekt końcowy?Lesiu MUSIAL SIE WYPROWADZIC,wszak ma zakaz zbliża i sie do miejsca zamieszkania cioci.
    Kobieta odżyla,sa po rozwodzie a wujek musi płacić alimenty na nią.
    Dlaczego tyle czekala???
    Bo nie wierzyla w siebie,bo byla najzwyczajniej w świecie zastraszana...byla przekonana ze sobie nie poradzi...Ponoc chodziła b.dlugo do psychologa i dopiero za jego namowani jednej z córek zawalczyla o siebie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przezyjesz nie zrozumiesz. Ja rozumiem.

      Usuń
    2. Lepiej pozno, niz wcale. Nie mam pojecia, na co w ogole czekaja maltretowane kobiety. Niektore tak skutecznie czekaja, ze wynosza je z pieleszy nogami do przodu.

      Usuń
    3. Na zmianę? To nie jest tak, że kobieta boi sie świata na zewnątrz, bo Tomek nie był moim pierwszym facetem i mogłam w każdej chwili wrócić do mojego świata. Ale CHCIAŁAM BYĆ WŁAŚNIE Z NIM, TYLKO ŻEBY SIĘ ZMIENIŁ!

      Usuń
    4. Jesu, to tak, jakby czekac az alkoholik przestanie pic, a narkoman cpac. Czekac bezczynnie i modlic sie o cud, ktory nigdy nie nastapi. Moglby nastapic pod wplywem szoku - wyprowadzki z domu albo wyrzucenia drania za drzwi, zgloszeniem na policje i aresztowaniem damskiego boksera. Siedzenie cicho i czekanie na cud jeszcze bardziej rozzuchwala.

      Usuń
    5. Moi partnerzy wszyscy byli narkomanami albo alkoholikami albo dwa w jednym. Nie siedziałam cicho, policja bywała u nas, i co z tego, skoro pan doktor pił z komendantem? Zrozumcie, nie zawsze chodzi o pomoc z zewnątrz czy obawę przed światem, u mnie nie było ani tego ani tego, po prostu chciałam z nim być i tyle. I nie, nie skarżyłam sie i nie skarżę, mój wybór.

      Usuń
    6. Przynajmniej Ty nie pisalas listow do celebrytek.

      Usuń
    7. Nie, bo jakież nieprzewidywalne to były związki:)

      Usuń
    8. Ja musze miec faceta przewidywalnego. :)

      Usuń
  12. Nie calkiem sie zgodze z Frau Be i nie moge powiedziec, by moja przyjaciolka byla idiotka. I wiem, ze istnieje cos dziwnego w psychice, cos co sprawilo, ze siegnela po taki sam model, jak jej ojciec. Ktory ja molestowal. I bil mame. I pil. Jej maz byl taki sam. Corki wyciagnely ja z bagna, zalozyly niebieska karte.Ona chciala cos zrobic, ale byla jak ubezwlasnowolniona. Zreszta nie ludzmy sie, ze policja, czy ktokolowiek chcial pomoc. Mieli to w szerokiej doopie , jak przyjaciolka mawiala. Wies, on gornik, kazdy chlop lubi se popic, a ze czasem uderzy...Tesciowa to na nia patrzyla, okraglymi oczami, ze co ty dziewczyno od tego chlopa chcesz. Pracuje, dzieci lubi. Nie ma w Polsce zadnych psychologow na policji, zadnego mechanizmu, ktory by powodowal, ze od momentu skargi, zaczyna sie cos dziac. Ze chlopa sie sprawdza, ze przepytuje sie delikatnie dziec, ze kobiety , gdyby odeszly, nie musialy sie bac. Ile bylo takich historii, ze facet miala zakaz zblizania sie, po czym wracal i zone zabijal? Niedawno sie taka historia wydarzyla. Ty nawet policjanci sie zaangazowali,a le co ztego, skoro prokurator chu..a wypuszczla na wolnosc?Powinien gnic w pierdlu do konca zycia. Teraz gnije, a jego zona gnije w trumnie. Kobiety sie boja, i jak widac, maja czego. Moze by przestaly, gdyby mogly liczyc na prawdziwa pomoc. Taka jak w WB czy USA. Jak znajde ten reportaz to Ci przysle linka. I jeszcze cos. Mojaj mam odeszla od pijaka, gdy mialam dwa lata. To byly lata 70 te., Dla wszystkich wokol byla kurwa. Dla rodziny, sasiadow, ja w klasie bylam jedynym dzieckiem rozwiedzinonych rodzicow. Ksiadz na koledzie, a pani rozwodka? Wychodzil trzaskajac drzwiami. Moja wychowaczyni, przy uzupelnianiu dziennika, wypytwywala, a gdzie Twpj ojciec sie urozdil, gzdie pracuje, wszyscy patrzyli , z dziwnymi usmieszkami, ja czerwona-nie wiedzialam. Bo nie pytalam, bo ojciec nie istnial dla nas. To bylo upokarzajace. Trzeba bylo miec w sobie duzo sil, zeby zniesc to traktoiwanie przez sasiadow i rodzine. Jestem mamie wdzieczna, za to co zrobila, ale wiem ile nas to kosztowalo. Psychicznie. I to wcale nie znaczy, ze chcialabym miec ojca pijaka. Nie, tylko chce zasygnalizowac, ze zycie bez tego gnoja, tez mialo konsekwencje. nie moiwac o tym, ze jednym zpierwzsych slow, jakie poznalam, bylo slowo:komornik. Tylko chcialabym, zeby tak latwo nie osadzac takich kobiet, Uff.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal jestem zdania, ze winna jest ta przekleta polsko-katolicka mentalnosc, w panstwach cywilizowanych kobiety otacza sie ochrona, prawna i psychologiczna, nie pietnuje sie, kiedy odchodza od oprawcy, wprost przeciwnie, chwali sie za odwage i proponuje szeroka pomoc. No coz, przy pisie to wszystko jeszcze sie pogorszy, bo kler nakazuje maltretowanym kobietom milczec.

      Usuń
  13. Coś mi się widzi,że kobieta z listu nie jest taką kobietą,którą określa kolorowy tekst.Taka kobieta by sobie z oną gnidą raz,raz poradziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorowy tekst to tylko wyimek z tekstu powyzej, a wiec to jest ta sama kobieta, ktora pisze o sobie cos innego, a zachowuje sie jak owca idaca na rzez.

      Usuń
  14. Nigdy nie oceniam
    nigdy nie mówię - ja nigdy, ja na pewno
    Mimo, ze też sobie nie wyobrażam, że mogłabym pozwolić skrzywdzić własne dziecko jego ojcu
    mam bardzo dobry związek, ale widziałam wiele już w życiu
    takie kobiety trzeba wspierać, a nie potępiać
    nie każdy urodził sie silny i umie w każdej sprawie sobie poradzić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspierac? Kiedy one tak naprawde nie chca tego wsparcia, nie chca zadnej pomocy, oprocz tego, zeby ich posluchac, bo lubia sie uskarzac. Na wszystkie propozycje rozwiazania problemu, reaguja negatywnie. One chca nadal byc w tym zwiazku i licza na cud, ze chlop sie zmieni.

      Usuń
    2. zachowujesz się jak Pispaństwo, które odbiera wsparcie finansowe organizacjom pozarządowym wspierającym takie kobiety
      niestety, nie każda kobieta wie, co zrobić w takiej sytuacji, bo babke bił dziadek a matke ojciec
      nie maja żadnych wzorców
      społeczeństwo składa się z różnych osób, silnych i słabych i trzeba tym silnym pomagać słabszym
      świat nie jest czarno-biały

      Usuń
    3. A jakby tak na lekcjach religii opowiedziec o prawach kobiet, o sposobach wyzwalania sie z rak oprawcy, a nie gledzic o poddanstwie mezowi i noszeniu krzyza?

      Usuń
    4. To nieprawda, że nie mają wzorców. Świadczy o tym np. przypadek Kulki, która we własnej rodzinie miała wzorzec zgoła odmienny.

      Usuń
  15. Oj! Dziewczyny - Panterko, FrauBe - strasznie jesteście nieprzejednane! Już nasz wieszcz rzekł był: " Chcąc mnie sądzić, nie ze mną trzeba być, lecz we mnie!"
    Ja, osobiście, nigdy bym nie pozwoliła facetowi sobą tak pomiatać. Kiedyś w jakiejś dyskusji powiedziałam, że jeśli partner uderzy, można mu ostatecznie wybaczyć JEDEN raz, choć to i tak o jeden za dużo. Drugi raz to już bezwzględnie koniec "zabawy". Z przemocą psychiczną jest gorzej, bo ona narasta stopniowo, ale i na nią na pewno bym nie pozwoliła. A jeżeli jeszcze by się zabrał za dzieci, to aut natychmiast! Znam jednak przynajmniej kilka pasujących do tego posta przypadków i... to wcale nie było proste. Np. gdzie się wyprowadzić z dziećmi, jeśli z góry wiadomo, że nikt z rodziny cię nie przyjmie, a przyjaciele nagle okazują się wcale nie tacy prawdziwi? Co robić, jeśli dziecko płacze na wspomnienie o rozwodzie, a wręcz grozi samobójstwem? Jeśli wiesz, że jak nie wyjedziesz - i to daleko - to on nigdy nie da ci spokoju? A tych kilka pytań to tylko wierzchołek góry lodowej.
    Dotyczy to, tzn. te przypadki, dawnych czasów, ale myślę, że mimo wszystko niewiele się zmieniło.
    A swoją drogą, jak to jest, że kobiety - jako się rzekło - inteligentne i wykształcone wierzą w te wszystkie obiecanki? Łatwo powiedzieć: jest głupia, ale obawiam się, że to nie takie proste, żeby bez żadnego wsparcia rozwalić całe swoje dotychczasowe życie...
    Może po prostu nie mają wystarczająco dużo siły. Bo są silne na tyle, żeby trzymać dom w kupie, często też, bo nie zawsze, chronić dzieci, żeby jakoś funkcjonować. Ale mają tej siły zbyt mało, żeby znieść to wszystko, co się zdarzy po zostawieniu oprawcy, a co zwykle rysuje im się dużo gorzej, niż piekło, w którym tkwią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko placze, wiec meczennica zostaje z oprawca, a ci co groza samobojstwem, na pewno go nie popelniaja. No ale matka sie boi szantazu szczeniaka, ktory metody odziedziczyl po tatusiu. I juz ma w domu dwoch oprawcow. Idzie zglosic na policje, a za chwile wycofuje skarge, bo on jej obiecal poprawe.
      Boja sie nastepstw? Jasne, trzeba wiec dalej tkwic w toksycznych relacjach, widac jeszcze chlop nie dokuczyl na tyle, zeby miala ostatecznie dosyc.

      Usuń
    2. Tak,bo te osoby -ofiary sa często współuzależniony od swojego kata..Ninko,lepiej bym tego nie ujęła,podpisuje się pod Twoim komentarzem dwoma rękami.

      Usuń
    3. Nie no, ja nadal nie nadazam, bo wiem, ze mozna, jesli tylko sie chce.

      Usuń
    4. Kochana, są na ziemi rzeczy, o których sie fizjologom nie śniło:p

      Usuń
    5. Panterko, ja nie mówię, że to dobrze i że tak powinno być; po prostu stwierdzam faktyczny stan, to co jest. Zawsze kluczem do znalezienia rozwiązania jest zrozumienie sytuacji czy osoby. Nie po to, żeby nic z tym nie robić, ale żeby znaleźć wyjście. Dla mnie ten list jest cenny, bo autorka pokazuje, co przeżyła i mówi, co się dzieję, kiedy uwierzymy oprawcy i zostaniemy z nim. I autorka zapewne liczyła, ze komuś pomoże, choć największej pomocy potrzebuje ona sama.

      Usuń
    6. No jezeli tylko po to pisala ten list, zeby ostrzec inne kobiety, to dlaczego sama nadal tkwi w tym malzenstwie? To sie chyba mija z celem.

      Usuń
    7. Anka, co do zasady zgadzam się z Tobą, ale...
      Ninka ma rację, nie wystarczy tylko chęć, czasem to bardziej skomplikowane, a najczęściej duży wpływ na trwanie w takim związku są względy ekonomiczne, lokalowe, chociaż teraz łatwiej o mieszkanie, przypomnij sobie dawne czasy- w jednym mieszkaniu M3 żyły 3 pokolenia bez szans na mieszkanie samodzielne.
      Co do wiary w zmianę charakteru partnera- do czasu się wierzy, ze to nastąpi- sama wierzyłam, ale to niemal nigdy nie następuje. Nie zgodzę się, że alkoholik nigdy się nie zmieni- znam takich co się zmienili, gorzej z charakterm- ten na ogół się nie zmiania, albo zmienia na gorszy. Nie kazxdy alkoholik to zły człowiek i nie kazdy bije, więc tę kategorię nie można klasyfikowac zero jedynkowo. Kazda kobieta ma jakiś próg wytrzymałości, albo prawie kazda- ja swój też miałam i długo mi zeszło, aż zrozumiałam, że nie ma szans na dalsze życie, jeśli chcę czuć szacunek do samej siebie. Odeszłam, gdy zrozumiałam, że jeszcze moment, a będę naprawdę szmatą. Ważne tez było dla mnie dzieci, nie chciałam by żyły w toksycznym związku, chciałam by miały szacunek do mnie, ale i do ojca, wiec zabrałam je w ostatnim momencie. Nie chciałam by moje życie miało wpływ na ich, bo to one dla mnie są najważniejsze i wiem, ze dobrze zrobiłam, teraz one mają świetnego ojca i zajebistą mamę ;)))
      U mnie też była przemoc psychiczna, ale zaczęła się i fizyczna i to był koniec!
      Absolutnie jednak nie rozumiem , jak matka moze pozwolić na przemoc wobec dzieci, na molestowanie seksualne- w takiej sytuacji uważam, że matka jest współwinna takiego przestępstwa i powinna iść do kicia dokładnie na tyle samo lat, co ojciec/sprawca.

      Aniu- nie oceniaj surowo i kategorycznie- piszesz, ze nie zał Ci Kulki, dzieci dorosna o sobie pójda itd. Te dzieci pójdą złamane psychicznie, zniszczone, znerwicowane i pewnie z małąszansą na normalny związek. Mnie tej Kulki jest bardzo żal, a jej dzieci 100000% bardziej, bo one sobie tego losu nie wybrały, zostały skazane na niego przez rodziców. Nie zwalaj też wszystkiego na Koscił, którego wiesz, że nienawidzę jak i Ty. Nie każda patologia jest u katolików! Myślę, że NIC nie jest czarno białe, trzeba mimo wszystko pomagac, a że nie każdy tę pomoc przyjmie, to trudno

      Repo- znam juz wiele Twoich wypowiedzi, dyskutowałysmy o tym u Rybci- może to że Ty sama nie masz szacunku do siebie wynika z tego własnie powodu jaki Ty masz stosunek do własnych dzieci ( moze nawet tego sobie nie uświadamiasz) i jak to widzą i oceniają Twoi partnerzy. Bo to co piszesz, jak ważny był dla Ciebie facet i Ty i Twoje uczucia ,a dzieci gdzieś tam w tle na dużo dalszym planie itd jest, ze tak powiem dość niestandardowe i niezbyt akceptowalne społecznie. Może oni własnie Ciebie też gdzieś tam nieświadomie źle traktują własnie z tego powodu ?

      Usuń
    8. Sonic, ja nie zwalam wszystkiego na kosciol, ale przyznaj, wlasnie kosciol odwodzi kobiety od opuszczenia psychopaty i pierdziela stale o noszeniu krzyza, zamiast potepic glosno i publicznie samych oprawcow. I gdzie jest kosciol, kiedy bita kobieta w koncu decyduje sie na ucieczke?
      Znam alkoholikow, w ktorych nie ma krzty agresji i abstynentow, ktorzy sa potworami. Nigdzie tez nie napisalam, ze to musi isc w parze, choc nierzadko tak jest.
      Natomiast uwazam, ze jesli nawet kobieta nie chce ratowac sama siebie, to jej zasranym obowiazkiem jest ratowanie dzieci, dlatego tak ostro wypowiadam sie o tych, ktore nie poprzestaja na wlasnym cierpietnictwie i wciagaja w to wlasne dzieci, bo nie odejda i juz.

      Usuń
    9. Aniu, to nie jest tak, ze one poprzestaja na cierpientnictwie, wiem z autopsji. One cierpią i nie widzą wyjścia. Ja nie widziałam długo, ale z czasem zmieniła się moja sytuacja życiowa, ja się zmieniła, nabrałam siły i dałam sobie radę na wyjście z bagna. To wymaga dużej siły, Ty nie wiesz jak duzej, odeszłaś bez dzieci, bez wspólnej formy, bez domu, bez długów. Tak naprawdę Tobie się tylko wydaje, ze wiesz cos o tym, ale nie wiesz. Oczywiście kościół ma dużo winy za uszami.
      Co do alkoholików to odniosłam się do tego co napisałaś :" Jesu, to tak, jakby czekac az alkoholik przestanie pic, a narkoman cpac. Czekac bezczynnie i modlic sie o cud, ktory nigdy nie nastapi."
      Te cuda się zdarzają :)

      Usuń
    10. Repo,racja:-)))Hasła z "Kiepskich"nieśmiertelne :D

      Usuń
    11. Zdarzaja sie, ale bardzo rzadko i bezczynne czekanie nie przyspieszy tego cudu, podobnie zreszta jak czekanie az psychopata przestanie dreczyc - to bylo w nawiazaniu do tego wlasnie. Wiem, ze odejscie od takiego czlowieka wymaga sily, ale wlasnie dla dobra dzieci Ty dalas rade, nie czekalas az stanie sie cos dla nich nieodwracalnego. Kulka tkwi w toksycznym zwiazku i nie oglada sie na dzieci, ktore juz sa pokaleczone nieodwracalnie.

      Usuń
    12. Sonic, zawsze być może!
      Ale najgorszego molestanta poznałam będąc dziewicą.

      Usuń
    13. Znaczy, nie opłaca się być dziewicą.

      Usuń
    14. Nigdy wiecej! Nie mam dobrych wspomnien z dziewictwa.

      Usuń
  16. O co kaman z tą Kulką? Którą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kulka to prywatna znajoma Frau Be, o ktorej czasem pisala na blogu.

      Usuń
  17. No właśnie,zmiany trzeba zacząć od siebie a nie oczekiwać,że partner się zmieni.[Od ostatniego razu ani razu]a tan ostatni raz się cały czas powtarza.Ja mam partnera dobrego.Ale moja przyjaciółka od przedszkola żyje od lat w tosycznym związku.I ciągle ma nadzieje,że on się zmieni.Coraz bardziej ma go dosyć.Ale sprzedała mieszkanie i kupiła deweloperskie.Narazie wynajmuje .Miała już iść tam bez niego.Ale nie oczywiście go tam wzięła.On jest alkoholikiem .Nie bije jej ,ale jej nie szanuje.Coraz bardziej ma go dosyć ale nie chce tego przerwać.Pytana dlaczego.[Bo go kocham i nienawidzę.]Syn ich cieszył się,że nie będzie mieszkał już razem z nim.Niestety ciągle są razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojesu, taka krzywde robic dziecku! No nie pojmuje i nigdy nie pojme.

      Usuń
  18. Jeszcze dodam,ze założyła mu niebieską kartą po którejś z awantur i w ciągu dwóch miesięcy wycofała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaardzo madrze! Jakie te baby sa glupie i same sie prosza o wiecej.

      Usuń
  19. W czasach tzw. zgniłego komunizmu namówiłam swoją notorycznie bitą przez pijaczka sąsiadkę, żeby raz przylała mężowi a bardzo silna była, tylko zastraszona) i wezwała milicję. Panowie niebiescy 2 doby tłumaczyli facetowi, że kobiet się nie bije. Jak wychodził z komisariatu to się potknął i potłukł jakieś doniczki z kwiatkami. No to panowie znowu 2 doby mu tłumaczyli jak się nie postępuje.
    Skutek - oczywisty, przy najbliższej próbie działania oberwał od żony ( już wprawionej) w dziób z komentarzem: chcesz powtórki? skutecznym.
    A rezonans był społecznie istotny - rzecz się rozniosła po całym bloku ( bo działo się to w klasycznym blokowisku) i cicho siedzące panie nagle siły nabrały w obronie własnej. Rekordzistka wagi piórkowej wychowała mężusia wagi ciężkiej przy pomocy ślubnego kryształu, pamiętacie może takie giganty kryształowe wazony na regale, rozbijające się w drobną kaszkę. No to ona złapała ten flakon i rymsnęła chłopa z całej siły w łep ze skutkiem oczywistym.
    Puenta - kobiety należy uczyć samoobrony. W ramach ćwiczeń powinna przyłożyć komuś w pysk, żeby się nauczyła. Samego faktu, że można facetowi w mordę dać, najlepiej tak na odlew. Odpowiedniej techniki też. Wskazany wystający pierścionek - działa jak kastet i siniak na pysku boksera murowany. I o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dooobre...! Gorzej kiedy pierwsze zaskoczenie minie i sie taki zemsci. A wtedy moze byc niebezpiecznie.

      Usuń
  20. Aniu, ta przemoc jest strasznie wyniszczająca. W dodatku partner najczęściej też jest inteligentny i z początku łagodnie dawkuje przemocowe słowa, zachowania. To nie jest natychmiastowy cios lewym sierpowym. To równia pochyła, kobiety wchodzą na nią, nawet nie czując, że to robią. A potem pojawia się coraz więcej powiązań: dzieci, dom, kredyt, wspólne wakacje i wspomnienia, z których nie wszystkie są takie podłe i wyniszczające, niektóre są fajne. To jest sinusoida, raz dobrze i miło, a potem cios, cios, cios.
    To, czego się taka kobieta boi to między innymi takie proste oceny, jak Twoja, podsumowująca Jej list.
    Sądzę, że jak w wielu przypadkach nie zrozumie tego NIKT, kto tego NIE DOŚWIADCZYŁ i nie wszedł w tę siatkę powiązań.
    W dodatku takie związki z wierzchu wyglądają na fantastyczne, ani rodzina, ani większość przyjaciół nie rozumie i nie dostrzega, co się dzieje.
    A uśmiech z ust potwora znika wraz z zamknięciem drzwi za ostatnimi gośćmi.
    A ponieważ kobieta przy tych przyjaciołach odżywa, to i cieszy się, okazuje radość, najczęściej to są te jej najlepsze chwile, toteż niełatwo jest z boku dojść do tego, co się tam dzieje za zamkniętymi drzwiami. Bo to wie i czuje tylko ona.
    I naprawdę bardzo trudno jest z takiej relacji wyjść.
    Nie bierzesz pod uwagę, że ta osoba, jej serce i dusza z każdym dniem jest krojona żywcem na kawałki. W takim stanie podstawowa aktywność już jest nie lada problemem, a odejście i ułożenie życia sobie i dzieciom od nowa czasem przerasta Jej możliwości.
    Dlatego niektóre nie dają rady i trwają przy potworze latami.
    Nie, nie lubią tego i nie chcą, tylko w pewnym momencie już nie mają siły na cokolwiek innego, bo wampir wypił z nich całą krew i chęć życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przemoc jest wyniszczajaca, kiedy sie do niej w ogole dopusci. Wystarczy raz ustapic, a rusza lawina i oprawca staje sie coraz bardziej okrutny w poczuciu bezkarnosci. Ja rowniez doswiadczylam, choc krotko, bo na szczescie w pore pokazalam facetowi czerwona kartke i nie bylo dla niego powrotu. A cierpialam bardzo, ale zawzielam sie i juz.
      Jesli w zwiazku sa dzieci, to tym bardziej dziwie sie takiej matce, ktora je naraza na ojca-bandyte (albo alkoholika, albo damskiego boksera, albo...), bo nie dosc, ze sama pozwala sie ponizac, bic i poniewierac, to jeszcze im gotuje pieklo na ziemi. I nikt mnie nie przekona, ze nie mozna.

      Usuń
  21. Wiesz Aniu, łatwo się wypowiadać gdy nas coś nie dotyczy. Ja też mogę powiedzieć, że nie rozumiem takich kobie, ale tak naprawdę nie wiem co nimi kieruje i jak to wygląda od środka... Czasem może jest w nich wiara, że się zmieni? A może mają już w sobie tyle strachu, że boją się odejść? Wstydzą się porażki? A może ich matka była w takiej samej sytuacji i podświadomość podpowiada, że to przecież normalne? Ludziom z boku takie argumenty mogą wydawać się durne, absurdalne, ale sami przeżywamy swoje koszmarki, które innych mogą dziwić czy śmieszyć. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja tez doswiadczylam przemocy psycho-fizycznej. Dzieci nie bylo, bo nie dopuscilam do ich poczecia z kims takim. Wiem jak jest trudno przed, wiem jak ciezko skonczyc zwiazek i wiem, jak czlowiek czuje sie po, jak chce wierzyc w zapewnienia i obietnice poprawy. Ale nie, dla mnie nie bylo powrotu, jedno uderzenie to bylo o jedno za duzo. I tyle.

      Usuń
    2. Dla Ciebie Aniu :) i chwała Ci za to! :)

      Usuń
    3. Sama sie podziwiam za odwage w tamtym czasie.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.